poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Jaka metoda? part 1

Tak, chcę rozpocząć kolejną serię. Tym razem, pragnę przybliżyć wszystkim zarówno najnowsze jak i te tradycyjne metody używane w nauczaniu języka obcego. Nie będę jednak prowadzić rozpiski chronologicznej, raczej zacznę od jednej z popularniejszych w dzisiejszych czasach metodzie.

The Callan Method

Trochę faktów
Metoda pochodzi od Robina Callana, który opracował ją w latach 60 podczas prowadzenia własnych zajęć nauki angielskiego. Niedługo potem został zresztą okrzyknięty świetnym nauczycielem, który uczy szybko i, co ważniejsze, skutecznie. Obecnie największy ośrodek Callan znajduje się w Londynie, a autor pomaga w nadzorowaniu jej pracy.

Na czym polega?
Na słuchaniu. Bardzo uważnym i czujnym słuchaniu, bo nigdy nie wiemy, kiedy nauczyciel wywoła nas do odpowiedzi. W klasie nie ma podręczników ani rozwiązywania ćwiczeń gramatycznych. Regułek do zapamiętania też nie.
Generalnie  najobszerniejsza część lekcji polega na tym, że nauczyciel szybko (w naturalnym tempie mówienia) zadaje pytania, które zawsze powtarza dwukrotnie. Następnie wybiera ucznia, który ma odpowiedzieć i błyskawicznie podaje mu początek odpowiedzi, którą on musi dokończyć. Żadnego tłumaczenia na język ojczysty!
Po co takie tempo?
Żeby uniknąć tłumaczenia zdań/pytań przez uczniów na ich język. Mają nauczyć się słuchać i być w ciągłej gotowości do udzielenia odpowiedzi. No i muszą pamiętać całe pytanie. Przykład: Is there a black horse in the stable? Is there a black horse in the stable? No, there (tyle nauczyciel) isn't a black horse in the stable.
W ten sposób uczniowie uczą się całego wymaganego słownictwa. Inne ćwiczenia wykorzystywane podczas lekcji to dyktando i głośne czytanie. W klasie nie może być ciszy. Uczniowie dostają podręczniki, z których mogą korzystać w domu, jednak w szkole są niepotrzebne. Poznane na jednej lekcji słownictwo jest systematycznie powtarzane na kolejnych lekcjach w dyktandach czy czytankach.

Minusy?
Choć twórca zakłada, że takie wyłącznie 'mówione' zajęcia pomagają w pozbyciu się nieśmiałości, to nie zawsze musi tak być. Worst case scenario: niepewny siebie uczeń zamyślił się i nie potrafi odpowiedzieć więc mówi co mu pierwsze przyjdzie do głowy lub milczy. Oczywiście nie musi tak być!

Zajęcia opierają się na wykorzystywaniu pamięci krótkotrwałej. Nie tworzy się żadnych skojarzeń z językiem, słownictwem. Nie ma żadnych swobodnych wypowiedzi, przez co zapamiętywanie jest mechaniczne.

Bez powtarzania dość szybko można zapomnieć wyuczonych słów/konstrukcji. No, ale to częste w większości metod ;)

A jak Wasze wrażenia? Uczył się ktoś z Was tą metodą? Chcielibyście coś dodać do tego, co już napisałam?
Dla mnie nie ma jednej idealnej metody. Tu podoba mi się możliwość nauczenia się płynnego słuchania i mówienia a także poszerzenia słownictwa. Ale to celowanie w pewnego rodzaju zautomatyzowanie już trochę mniej... Ale nie mam doświadczenia, opieram się na opowieściach :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz